My mięsiarze…

by Krzysztof Turowski

Sytuacja gospodarcza spowodowana wirusem COVID-19 dotyka każdej branży w tym także łowiectwa. Do niedawna mieliśmy bowiem dosyć prostą i jasną sytuację związaną z pozyskaną przez nas tuszą zwierzyny. To czego myśliwi nie wzięli na użytek własny trafiało do skupu, a stamtąd najczęściej do restauracji. Odbiorcy zlokalizowani byli nie tylko w Polsce, ale także lub przede wszystkim w krajach Europejskich. Jednakże popyt na dziczyznę znacznie maleje, a plany łowieckie trzeba wykonywać. Jak poradzić sobie z taką sytuacją? 

Andrzej Kruszewicz w swojej książce “Hipokryzja Nasze relacje ze zwierzętami” pisze, że na wsiach i w lesie poluje się dla mięsa. Dodaje też, iż jest to pierwotne oraz najuczciwsze podejście do łowiectwa. Mówi, że to właśnie jelenie i dziki cieszą się największym zainteresowaniem. Dzik z uwagi na niski koszt, a jeleń z uwagi na szlachetne mięso. Dziczyzna to mięso prawdziwe, bez antybiotyków, ulepszaczy i innych dziwnych odżywek. Tym bardziej osobiście dziwi mnie, że w naszym własnym środowisku myśliwych funkcjonuje określenie mięsiarza. Słowo to ma negatywny wydźwięk i ma wręcz obrażać osobę polującą która pozyskując tuszę zwierzęcia zamierzając ją zjeść co w sumie jest najliczniejszym rozwiązaniem i wpisuje się dosyć mocno w słowa, które znajdziecie w hipokryzji. Oczywiście mięsiarz jest często określany jako “polujący za wszelką cenę” jednakże nie widziałem nigdy, aby ktoś określił, gdzie i kiedy stawiana jest granica mięsiarstwa i która tusza dzika, jelenia, bażanta czy kaczki będzie tą graniczną. Kto jest mięsiarzem a kto nie skoro każdy z nas jada dziczyznę i mięso?

Polowanie dla mięsa będzie nabierać coraz większego znaczenia i to nie z uwagi na to, że trofeistyka spada na drugi plan, a z faktu jak obecnie reaguje na pozyskanie dziczyzny rynek. Ogrom upolowanej zwierzyny w dużej mierze opuszczało nasz kraj. Mięso jechało na zachód, gdzie pojawiało się nie tyle w marketach co w restauracjach. Tak, to właśnie szefowie kuchni potrafili zamienić najstarszego kozła czy odyńca w kulinarne dzieło sztuki. Mięso, którego myśliwy nie brał na użytek własny trafiało do skupów, gdzie ceny trzymały się na powiedzmy to, w miarę stałym poziomie od dosyć dawna. Oczywiście w skali kraju były pewne różnice, jednakże w gruncie rzeczy cena skupowa była mniej więcej na podobnym poziomie. 

Odkąd mamy pandemię, a restauracje są pozamykane mamy do czynienia ze znaczącym spadkiem cen dziczyzny w skupach. Aktualny cennik to czasem nawet 50% lub mniej ceny, którą znamy z czasów przed pandemii. Dodatkowo nikt nie jest w stanie powiedzieć jak będą wyglądały ceny, kiedy zacznie się sezon na jelenia. Niebawem może okazać się, że wszystkie tusze, które pozyskamy będą musiały trafić na użytek własny. Czerwona strefa sięgnie całego kraju przez co żaden skup nie będzie w stanie odkupić mięsa dzika. Jednakże cena dzika jest w większości kół na tyle atrakcyjna, że w typowym kole nie powinno być to problemem. Gorzej, gdy koło chce podwyższyć ceny i ustawiać ceny za dzika wyższe niż w skupie traktując to jako sposób na podbudowanie budżetu. Wpłynie to negatywnie na ilość pozyskanego dzika.  Sarna, z uwagi na niewielką wagę, acz droższą cenę również będzie do tak zwanego przełknięcia przez myśliwych. Jej mięso wymaga natomiast specyficznej troski, kunsztu i finezji w kuchni więc wielu łowców najzwyczajniej w świecie nie będzie chciało się podejmować trudu jej przygotowania. Daniel jest wciąż marginesem i niewiele kół ma go w swoich obwodach. Jego masa i zarazem cena jest wciąż atrakcyjna. Tusza daniela nie jest ani za duży (jak jeleń) ani mały (jak sarna). Największym (dosłownie) problemem może być natomiast jeleń i koła, które mają go dużo w planie. Tam, gdzie w planie jest dosłownie kilka jeleni zawsze znajdą się chętni na jego upolowanie i mięso. Tam, gdzie jeleni będzie kilka razy tyle co myśliwych mogą pojawić się już spore problemy z tym co robić z taką ilością mięsa. Nie potrafimy jeszcze określić jaka będzie cena jelenia w sezonie. Na pewno mniejsza niż była obecnie, bo rynek czy tego chcemy czy nie zareagował na COVID i reakcja ta będzie długoterminowa. Co, jeśli cena skupu za jelenia spadnie na poziom np. 3 złotych, lub nawet 2 złotych za kilogram? Jak bardzo czarny jest to scenariusz? 

Staz z pomyslem
O wiele więcej o łowiectwie znajdziesz w mojej książce – Staż z pomysłem.

Lada moment może się okazać, że wszyscy, czy tego chcemy czy nie zostaniemy mięsiarzami, którzy przed naciśnięciem spustu będą musieli kilka razy się zastanowić czy będą w stanie tę tuszą zagospodarować. Ile sztuk sarny, dzika i jelenia jesteśmy w stanie zagospodarować w ramach koła? Niebawem może być to poważny problem w skali całego kraju, nad którym już dzisiaj powinniśmy się pochylić.  

Jednakże tam, gdzie jedni widzą problem, inni starają się szukać szansy i rozwiązania. Tą szansą może stać się sprzedaż bezpośrednia dziczyzny! O tym pomyśle pisał nawet jakiś czas temu sam PZŁ na swoich stronach. W praktyce dla koła poruszać się będziemy w ramach sprzedaż tuszy zwierzyny grubej – w całości, nie podzielona i nie rozebrana. Klientem może być klient indywidualny – typowy Kowalski. Może to też być masarnia, która takiego odbiorcę końcowego zaopatrzy lub miejsce, które go gości. W ten sposób w naszym zasięgu pojawiają się nie tylko okoliczni mieszkańcy, a także wspomniane masarnie, restauracje, restauracje, bary i wszystko co z nimi związane. 

Warto już dzisiaj wziąć pod uwagę nawiązanie kontaktu z samą masarnią celem nie tyle odsprzedaży dziczyzny, ile skierowania do nich klienta końcowego jako miejsce do polecenia. Wielu ludzi chcących jeść dziczyznę mogą nie podołać bowiem wyzwaniu bielenia i podziału tuszy. Stąd warto takiego kogoś od razu kierować do typowego rzeźnika, który nie tylko podzieli tuszę, ale przygotuje kiełbasę, szynki, czy inne wyroby. Takie ułatwienie dostępu do wysokiej jakości mięsa może działać tylko i wyłącznie na plus zarówno dla nas – myśliwych, jak i dla samego łowiectwa. Kto wie, może ten kto dzisiaj kupi od nas dziczyznę za rok będzie sam chciał zostać myśliwym. 

Potrzebujemy promocji, potrzebujemy pokazania, że łowiectwo, to ochrona przyrody poprzez gospodarowanie jej populacją. To w efekcie końcowym może zamienić się na pyszne danie na stole mieszkańców naszych obwodów. Możemy spokojnie doprowadzić do sytuacji, że nasz klient będzie stał przed wyborem – kiełbasa z marketu vs. kiełbasa z dziczyzny w porównywalnej cenie. Rezygnacja z pośrednictwa skupu daje nam szansę uzyskać cenę, która zarówno dla nas jak i dla typowego klienta będzie bardzo atrakcyjna. Będzie to także szansa dla wielu kół na zapewnienia ciągłości finansowej a nawet podreperowania budżetu.  Dodam też, że o wyjściu do społeczeństwa z dziczyzną piszę praktycznie od początku istnienia mojego bloga. To nie tradycje, obyczaje, ochrona przyrody czy trofeistyka są w stanie przekonać ludzi do tego, że myśliwy i łowiectwo jest niezbędne w dzisiejszych czasach. Może to zrobić natomiast kiełbasa z dzika! 

Darzbór!
Smacznego!

You may also like

Select your currency
PLN Złoty polski
EUR Euro