Dyżury na miarę 21 wieku
27 kwietnia, 2020Trybut do najlepszego unboxingu na świecie!
25 maja, 2020Jak zawsze u nas w super cenie:
W 1883 roku w Indonezji wybuchł wulkan Krakatau. Huk był słyszalny z odległości 3200 kilometrów i najprawdopodobniej był to najgłośniejszy w historii dźwięk wyemitowany na Ziemi. Ilość decybeli określono na około 300-350. Bomba atomowa to około 220db, a start rakiety kosmicznej to 190bd. Różnica między nimi to około 30dB, czyli poziom tak zwanej spokojnej ulicy, lub tyle ile możemy uzyskać montując na broni urządzenie zwane tłumikiem.
Eksperci twierdzą, że długotrwała ekspozycja na dźwięk przekraczający poziom 85dB to bardzo poważne ryzyko uszkodzenia słuchu. Im dłużej jesteśmy na niego narażeni, tym to ryzyko wzrasta. Okazuje się natomiast że nie tylko wysoki poziom głośności może być szkodliwy dla zdrowia, ponieważ okazuje się cisza również może wpłynąć negatywnie na nasze zdrowie. Mało tego, cisza może nawet zabić. Nie mówimy o ciszy w domu, ogrodzie czy w górach, bowiem to tak naprawdę nie cisza. Odgłosy natury to zawsze kilkanaście lub dwadzieścia trzydzieści decybeli. Jest to dla nas normalne i naturalne, ale uznajemy to za ciszę. Istnieją natomiast laboratoria z komorami i kabinami, gdzie poziom tak zwanego tła akustycznego wynosi 0dB a w jednym, najbardziej nowoczesnym nawet -18dB.
Człowiek zamknięty na kilkanaście minut w takim miejscu dosłownie odczuwa absolutną ciszę, co przekłada się na ogromny dyskomfort. Gdy nie słyszymy otoczenia, to zaczynamy słyszeć samego siebie. Ci którzy uczestniczyli w naukowych eksperymentach i choć na kilka minut zamykali się w takich miejscach słyszeli odgłosy własnego ciała. Słyszeli, jak pracują ich stawy, jak bije ich serce, słyszeli własne tętno czy nawet łomot ucha. Człowiek w takich miejscach przy długiej obecności może oszaleć, a nawet umrzeć. Na szczęście takie miejsca nie służą torturom fizycznym i psychicznym, a badaniom naukowym i zapewne takie komory przyczyniły się to określenia poziomu dźwięków różnych urządzeń. Zapewne te i inne badania określają próg bólu na 130dB. Przy takim natężeniu po pewnym czasie w ludzkim uchu może dojść do sytuacji, w której dosłownie pękają nam bębenki i na zawsze przestajemy słyszeć.
Dlaczego o tym piszę? Bo strzał ze strzelby 12tki to 156dB, kaliber .308 to już 156dB, a .30-06 to aż 159 decybeli, czyli znacznie powyżej normy. Oczywiście sam dźwięk wystrzału to nie minuty, sekundy, a dosłownie ich ułamek. Niemniej jednak jest to pewnego rodzaju szok dla ucha i o tyle, o ile na polowaniu indywidualnym oddamy jeden, dwa, czy nawet trzy strzały, to na strzelnicy potrafimy wystrzelić nawet kilka paczek co skumulowane naprawdę potrafi boleć. O dziwo słuchawki aktywne które bardzo dobrze funkcjonują na strzelnicach, na polowaniu potrafią parzyć w uszy i niewiele osób je zakłada. Całkiem inaczej myśliwi podchodzą natomiast do urządzenia jakim jest tłumik. Rolą tłumika jest ostudzenie gazów prochowych i zmniejszenie ich ciśnienia. Mniejsze ciśnienie to wytłumienie hałasu przy wystrzale co w efekcie końcowym przekłada się na mniejszy szok zarówno dla ucha, jak i dla otoczenia. To rozwiązanie jest nie tylko akceptowalne, ale było także mocno wyczekiwane przez naszych strzelców.
Jak wszyscy wiemy, możemy odłożyć na bok sytuacje znane z filmów, gdzie np. Na jakimś ekskluzywnym przyjęciu cichy i skryty zabójca używając broni z tłumikiem potrafi niepostrzeżenie i bezszelestnie wyeliminować nawet kilka osóļ. Może gdyby na tym samym przyjęciu startował helikopter (130db), myśliwiec (140db) albo ktoś używał piły łańcuchowej (110db) wtedy taki strzał mógłby umknąć zebranym gościom. W rzeczywistości tłumik na broni myśliwskiej to 26dB, 30dB, do jak to określają producenci najwyższego możliwego poziom tłumienia huku wystrzału, czyli 38db mniej. Im wyższe tłumienie tym wyższy koszt i inne parametry. Jest to zawsze kosztem będą wielkości. Ale tłumik wcale nie musi być wielki. Mały, zgrabny i kompaktowy tłumik jak ten widoczny na zdjęciu B&T M.A.R.S ma jedynie 163mm długości i mimo tak niewielkich rozmiarów wciąż potrafi działać na poziomie wytłumienia dźwięku równym 26dB.
Czy w takim razie walka o kilkanaście decybeli ma sens? W tym momencie warto policzyć, że stosowanie nawet największych i najbardziej tłumiących dźwięki urządzeń na najpopularniejszych kalibrach trzyma nas na poziomie nie mniejszym niż 120db. To wciąż więcej niż motocykl bez tłumika, fajerwerki czy dyskoteka. Obalamy tym samym wszelkie zarzuty przeciwników łowiectwa, że myśliwi polujący z tłumikiem będą niczym ninja. Takie argumenty są, jak widać absolutnie bezpodstawne. Jeśli ktoś myśli, że myśliwy wyposażony w tłumik będzie bezszelestnie przemieszczał się w terenie i polował nie zauważony to znaczy, że nie ma pojęcia co to za narzędzie i do czego służy. Taki ktoś ewidentnie siedzi za długo przed telewizorem zamiast oglądać, jak wygląda prawdziwy świat. Dźwięk strzału wciąż będzie nie tylko słyszalny, ale także i głośny! Jednakże coś ulegnie znacznej poprawie. Zmieni się komfort używania broni przez samego myśliwego, którego uszy nie będą aż tak bardzo narażone na bardzo wysoki poziom dźwięku, który notabene jest groźny dla zdrowia.
Szkoda, że tłumiki są obecnie mocno ograniczone do polowań sanitarnych. Uważam, że powinny być dozwolone i szeroko stosowane w łowiectwie. Myślę, że jest to coś co będzie troską o nasze zdrowie, a wystrzał z tłumika wciąż słyszalny będzie jednak wywoływał mniejsze poruszenie w łowisku. Także na terenach, gdzie myśliwi pilnują upraw nieopodal zabudować nie będą aż tak bardzo zakłócać spokoju domostw wciąż wykonując zadania nałożone przez nasze państwo. Tłumik jest genialnym wynalazkiem, dzięki któremu myśliwy może polować bezpieczniej i dbać o swoje zdrowie. Nawet jeśli dzisiaj nie planujesz i rozważasz zakupu tłumika, a jesteś na etapie zakupu broni to przemyśl czy nie zainwestować w gwint na lufie. Naprawdę warto, bo słuch i zdrowie mamy tylko jedno.
Darzbór!
EDIT: Kolega Michał słusznie zauważył, że w treść wkradł się pewien babol. Cytując: „Decybele to wartość logarytmiczna – hałas oznaczany jako 40dB nie jest o jedną trzecią głośniejszy od hałasu o natężeniu 30dB, a raczej dziesięć RAZY głośniejszy. Oznacza to, że różnica między dźwiękami o natężeniu 190dB i 220dB w żadnym wypadku nie jest tożsama z dźwiękiem o natężeniu 30dB.” Ponieważ zawsze bardzo mocno zależy mi na tym aby podawać teksty jak najbardziej rzetelne to jestem bardzo koledze Michałowi wdzieczny za tę uwagę 🙂
Related posts
This website uses cookies to improve your experience. By using this website you agree to our Data Protection Policy.Read moreWe use cookies to ensure that we give you the best experience on our website. If you continue to use this site we will assume that you are happy with it. Używamy plików cookie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Jeśli będziesz nadal korzystać z tej strony, zakładamy, że jesteś z tego zadowolony.OkRead more / Czytaj więcej