Teraz dzwoń po pomoc do ekologa.

by Krzysztof Turowski

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że wystarczy na dwa lata odwiesić strzelbę, aby ludzie zrozumieli jak ważnym elementem ochrony środowiska i społeczeństwa jest myśliwy.

Okazuje się, że wystarczy inna drobna zmiana, aby ludzie mówili wprost – boimy się wypuszczać dzieci z domu. Kto powinien im pomóc? Myśliwi, czy może ktoś zupełnie inny?
Przewiń w dół do następnej części. 

Lubię trójmiasto. Molo w Sopocie, mała plaża miejska na Stognach w Gdańsku, czy Klif Orłowski w Gdyni. Sama zatoka nigdy nie była tak tłoczna jak plaże nadmorskie. Do tego mam tam o wiele łatwiejszy dojazd. Mogę wyrwać się nawet na weekend nie musząc planować długiego wyjazdu.

Jeśli jednak zapytalibyście się czy wiem czym są Babie Doły w Gdyni odpowiedziałbym, że nie mam pojęcia.Dziś już wiem, a w zdobycie tej wiedzy pomogły mi dziki.Babie Doły to bowiem miła, spokojna, kameralna nadmorska dzielnica w Gdyni. Od morza oddziela ją niewielki las, który jest domem watahy dzików skutecznie dając się we znaki mieszkańcom.

Dziki tylko w okresie ostatnich miesięcy zdołały zaatakować zarówno zwierzęta jak i ludzi. Jak donosi dziennikbaltycki.pl jeden z mieszkańców został nawet pogryziony. Sprawa jest poważna, a ludzie boją się wychodzić z domów nawet do śmietników. Wychodząc z domu ryzykują zdrowiem i często są gotowi na to, że będą musieli uciekać.

Od jakiegoś czasu dziki żyją coraz bliżej miast. Cieszą się z doskonałej bazą pokarmowej którą mają w śmietnikach, oraz ze schronienia w postaci parków czy podmiejskich lasów.Do niedawna jednak ludzie w miastach ich nie zauważali, bo te były na okrągło odławiane. Wielu nie zdawało sobie sprawy, ile dzika żyje w mieście i ile sztuk jest corocznie przewożonych do lasów.Czasy się jednak zmieniły i odkąd w nasze progi zawitał ASF to przepisy zabraniają odławiania dzika i przewożenia go w inne miejsce.

Naczelnik jednego z wydziałów urzędu z Gdyby mówi wprost, że ma związane ręce, bo ministerstwo wymyśliło sobie jakieś przepisy które władze muszą stosować.

Skandal!

Panie Naczelniku… witamy w łowieckim świecie! Niestety nie mam dla pana dobrych informacji. Otóż sytuacja będzie się pogarszała tak długo jak organizacje eko-terrorystyczne przy wsparciu mediów i społeczeństwa będą działały na szkodę myśliwych.

Im dalej od granic miejscowości będzie się nas odsuwało, im bardziej będzie utrudniało się polowania, im więcej wyjazdów eko-terrorystów w teren, im bardziej społeczeństwo będzie nastawione przeciwko myśliwym tym więcej dzików będzie pojawiało się w miastach i tym bardziej będzie się zaostrzało przepisy o walce z ASFem.

Nie pomogą pomysły dogadywania się z myśliwymi, aby Ci odstrzeliwać dziki w miejskich parkach czy laskach. Nie pomoże też przeprowadzenie ankiety, w której pyta Pan czy mieszkańcy są za odstrzałem dzików, bo żaden rozsądny myśliwy na to nie pójdzie, no chyba że pod przymusem.  Poza tym jednorazowa akcja nie rozwiąże problemu.

Winnych proszę szukać w szeregach pseudo obrońców przyrody. Powiedzmy sobie wprost – to oni ponoszą winę za te i inne ataki dzików na ludzi. To oni ponoszą winę za aktualny stan i to oni są prawdziwymi wrogami natury.

Pozwólcie eko terrorystom na jeszcze więcej a niebawem nie tylko dzik, ale i lis czy wilk będzie terroryzował wasze domy i okolice.

Zatem nie dzwońcie po pomoc do myśliwych – dzwońcie do ekologów. Niech przychodzą ze swoimi złotymi radami, miłością do dzikich zwierząt. Niech utulą dziki i szepną im jak bardzo je kochają. To na pewno pomoże.

Myślę, że niebawem opinia publiczna zmieni zdanie na temat myśliwych. Okazuje się bowiem, że myśliwi nie muszą odwieszać strzelb. Wystarczy zakazać odławiania dzika w miastach, żeby te zaczęły terroryzować mieszkańców. Najgorsze jednak jest to że musi dochodzić do tragedii żeby ludzie zaczęli otwierać oczy.

Darz Bór!

You may also like

Select your currency
EUR Euro