Stinky topic
24 września, 2018Pointing dogs – truths and myths of good work with a dog
28 września, 2018[vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”Nie wyobrażam sobie przeprowadzki ze wsi. Pomimo tego, że na studiach i tuż po nich mieszkałem w wielkim mieście, to nie wyobrażam sobie abym dzisiaj miał wrócić do mieszkania przy wielkiej ruchliwej ulicy. „]
Dla studenta miasto jest o wiele bardziej atrakcyjne – knajpy, bary, uczelnia, znajomi, kino i wszystko w zasięgu kilku kroków lub przystanków tramwajowych.
Niemniej jednak, dopiero po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że to czego naprawdę potrzebuję to bliskości natury, świeżego powietrza, własnego ogródka warzywnego, kilku owocowych drzew, ciszy spokoju i w miarę dogodnego dojazdu do pracy, lub możliwości pracy zdalnej.
Przewiń w dół do następnej części.
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7419″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Wieś to przede wszystkim zdrowie na wyciągnięcie ręki. Wiejskie jaja, miód, owoce, warzywa, mleko a dla myśliwego również dziczyzna. Naprawdę nie potrzeba dużej pracy, aby z wiejskiego mleka uzyskać śmietanę, masło czy twaróg. Pomidory cukinię czy ogórki zamienić w przeciery lub weki na zimę. Nadwyżka owoców znajdzie miejsce w słoikach na dżem i w gąsiorze na wino, umilając jesienne wieczory swym bulgotaniem.
Przeprowadzając się na wieś wiedziałem, jak wygląda wiejskie życie. Pochodzę ze wsi więc bardzo dobrze wiem na czym polega hodowla bydła, trzody chlewnej, uprawa pola, żniwa czy świniobicie.
Dla mnie logicznym jest, że na pola trafia obornik. Sam zresztą uśmiecham się do lokalnych gospodarzy o taczkę lub dwie, aby nawieźć swój ogródek warzywny. Wiem, że wiosna to czas siewów, lato czas żniw, jesień czas orki i zbioru buraków czy kukurydzy. Tylko zimą na wsiach robi się na pozór spokojniej. Mówię na pozór, bo wtedy najwięcej pracy mają myśliwi.
Tak wygląda życie na wsi. To całoroczny cykl, w ramach którego ludzie dostosowują się do panujących warunków atmosferycznych, aby uzyskać jak najlepsze plony i wydaje się to nie być żadną wiedzą tajemną.
Okazuje się jednak, że prace polowe komuś przeszkadzają. Komu? Tym którzy właśnie sprowadzili się na wieś z wielkiego miasta.
Dawniej modne było powiedzenie „a może rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady”. Dziś Bieszczady wyszły już z mody, bo modna jest wieś nieopodal dużego miasta. Na wsi miało być pięknie, miło i przytulnie a okazuje się, że Ci okropni rolnicy jeżdżą tylko swoimi ciągnikami w tą i z powrotem, co jakiś czas pojawiają się zwierzęce odchody a to wszystko przy akompaniamencie kombajnu.
Nie o taką wieś ekolodzy walczyli! Jak informuje portal tygodnik-rolniczy.pl nowi mieszkańcy wsi nie rozumieją specyfikacji pracy rolnika. Oto kilka najciekawszych skarg jakie wpływają pod kątem rolników:
„Rolnicy powinni młócić zboże, kiedy pada deszcz, bo wtedy się nie kurzy”, „Suszenie kukurydzy musi zakończyć się przed 22”, „Krowy śmierdzą i robią placki, do których zlatują się muchy, przez co nie można otworzyć okna”, „Po co ten rolnik jeździ po polu ciągnikiem, skoro zboże samo urośnie”.
Krajowa Rada Izb Rolniczych wpadła na pomysł, aby nowi mieszkańcy wsi którzy wyprowadzili się z miast podpisywali deklarację, że znane im są warunki życia na wsi i posiadają wiedzę na temat specyfiki produkcji rolnej i tym samym nie będą występowali z jakimikolwiek roszczeniami wobec rolników. Nowi mieszkańcy mieliby przechodzić szkolenie na temat pracy w rolnictwie.
Przewiń w dół do następnej części.
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7283″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Dolnośląska Izba Rolnicza przygotowała nawet kilka filmów pod nazwą „Rolnictwo to praca, nie wybryk”. W jednym z filmów pojawia się nawet wypowiedź „– Problem jest z ludźmi, którzy tutaj napłynęli. Dość często ze wsi chcieliby zrobić niemalże park narodowy”
W samym artykule jest nawet rada z przymrużeniem oka jak rolnik może wykonywać swoją pracę i nie zwariować przez sąsiada mieszczucha „Jeśli hodujesz świnie, zaproś czasem sąsiada na świniobicie i podaruj mu kiełbasę czy kaszankę. Zobaczysz, że świnie będą mu mniej śmierdzieć. „
Co, jeśli trafi się na klasycznego przeciwnika łowiectwa? Człowieka który myśli, że mięso pochodzi z marketu? Czy świniobicie zakończy się przyjazdem policji i zarzutami za zabójstwo świni z premedytacją?
Nie wiem, naprawdę nie wiem, dokąd zmierza część naszego społeczeństwa, ale wiem, że jest to bardzo zły kierunek.
Całość idealnie podsumowuje jeden krótki acz treściwy komentarz pani Kasi: „Gdyby nie wieś to w mieście nie byłoby co jeść.”
Darz Bór!
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/EAhXfgdg86g”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/guOOmTHwoWc”][/vc_column][/vc_row]