Rejtanem w drzwiach, czyli sopockie dziki.
26 listopada, 2019Agro Unia, trafiliście pod zły adres!
17 grudnia, 2019Na to polowanie umawialiśmy się z moim serdecznym kolegą Piotrem chyba pół roku. Pierwszy weekend grudnia wydawał się wręcz idealny do polowania w zielonogórskich lasach, które o tej porze roku, jeśli pogoda dopisze, potrafią być wręcz bajkowe. Liczyliśmy na delikatny mróz, śnieg i oczywiście polowanie w doborowym towarzystwie. Niestety, nasze plany pokrzyżowało coś, czego chyba nikt się w tym miejscu nie spodziewał – ASF.
Kiedy przeczytałem w sieci, że w okolicach Wschowy znaleziono padłego dzika, to ze zdziwienia przecierałem oczy! Wschowa! Ta Wschowa!? Przecież to oddalone o 300 km od czerwonych stref lubuskie! Zachodnia część kraju, zdala od strefy czerwonej, żółtej czy nawet WAMTA! Rzut oka na mapę ASF i faktycznie widać na niej małą czerwoną wyspę, co prawda bliżej Sławy niż Wschowy, ale to już detale. Po chwili dzwoni telefon. Wraz z Piotrem analizujemy sytuację i wszystko wskazuje na to, że nasze polowanie jest bezpieczne.
Mija dzień, dwa, a ja widzę jak na mapie pojawiają się kolejne punkciki – Kotla, Bytom Odrzański, Sława, Sulechów, i niestety też Zielona Góra. W sobotni poranek, gdy byłem już spakowany zadzwonił Piotr i ze smutkiem powiedział – mamy zakaz wstępu do lasu, wszystkie polowania w okolicy odwołane.
O tym, że ASF dotrze na zachód mówiło wielu specjalistów. Jeszcze w lutym 2019 roku dr Kruszewicz, w wywiadzie dla magazynu swiatrolnika.info powiedział, że ASF przejdzie przez Polskę i że nie ma na niego siły. Wspominał też, że ASF wejdzie do każdej chlewni, bo wystarczy, że rolnik przywiezie z pola kartofle, zielonkę lub cokolwiek innego co miało kontakt z chorym dzikiem. Obecna sytuacja, pomimo tego, że do walki z wirusem ruszyli myśliwi, a rząd zmienił prawo, aby na dziki można było polować z użyciem term o i nokto wizji wciąż jest trudna. Nikt bowiem nie przewidział tego, że wirus dotrze tak szybko do oddalonych o kilkaset kilometrów części kraju. Co ciekawe to co spotkało lubuskie nie jest odosobnionym przypadkiem.
Pamiętacie jak ASF trafił do puszczy kampinoskiej? Jeśli nie liczyć pojawienia się wirusa na północno wschodniej części kraju, to był to chyba pierwszy tak duży skok wirusa. W stolicy żartowano, że to wina warszawskich słoików, którzy wyjechali na wschód po zapasy a wracając przez las i wyrzucili niedojedzoną kanapkę z wieprzowiną z Podlasia. Nam myśliwym, leśnikom i rolnikom nie było jednak do śmiechu. Patrzyliśmy z przerażeniem na to w jakim tempie znajdowane są kolejne padłe dziki a smród padliny unosił się nad Kampinosem.
W tym czasie w sieci zaczęły krążyć ciekawe zdjęcia – od martwych dzików na drzewach, które to rzekomo zostały wyniesione przez podniesiony stan rzek, poprzez tzw. zimne dziki, jakby wyjęte z chłodni w rowie z wypadków komunikacyjnych, po dziki ułożone na granicy pola w równej linii co kilkadziesiąt metrów. Dziwne, wręcz nierealne przypadki które pojawiały się w różnych częściach kraju.
Po ataku wirusa na Kampinos i szybkiej reakcji PZŁ wszystko wskazywało na to, że tempo rozprzestrzeniania się wirusa wróciło do wcześniejszego trybu, a prognozy mówiły, że na zachodzie wirus pojawi się dopiero za co najmniej kilka lub kilkanaście lat.
Co jednak musiało się stać, że prognozy z kilku lat sprawdziły się w ciągu kilku miesięcy, a ja4 15 listopada przeczytałem o padłych dzikach pod Wschową? Jakie siły natury przeniosły wirusa 300 kilometrów od najbliższej strefy czerwonej? Te rejony to ważny punkt na rolniczej mapie bowiem jak podaje Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej w wypowiedzi dla tygodnik-rolniczy.pl, tylko w promieniu 50 km od Wschowy są gospodarstwa, które łącznie utrzymują ponad 1 milion tuczników.
Może nie były to siły natury, a ludzkie ręce? Może nie było to przypadkowe a wręcz celowe działanie? W panice są Niemcy, bo wirus już prawie jest w ich kraju. Zachodnie kraje mają pełną świadomość tego, jak wiele mogą stracić, bo ceny wieprzowiny w ich krajach rosną. Gazeta Polska z 4go grudnia podaje, że odkąd w Polsce i w Chinach wykryto wirusa to ceny wieprzowiny w Niemczech i Danii skoczyły dwukrotnie, a to odbija się to na całym łańcuchu dostaw. W tym samym artykule czytam też, że jest możliwość, że spełni się sen wegan i w święta wieprzowiny będzie naprawdę mało. Swoją drogą, dlaczego wciąż w naszym kraju przymykamy oczy na blokujących polowanie w strefach? Niebawem w Zielonej Górze zapewne zdejmą zakaz, a myśliwi ruszą na polowania, aby ratować nasze rolnictwo. Jak myślicie kto pójdzie za nimi, aby takie polowania blokować? Ciekawe co tacy spacerowicze zabiorą ze sobą do domu i wywiozą w Polskę? Grzyby, szyszki, a może ASF?
Darzbór!