Jak zostać królem polowania?

by Krzysztof Turowski

Po sygnale kończącym miot wszyscy udali się w kierunku z którego dobiegł strzał. Psy w tym miocie grały pięknie, a odgłos łamanych trzcin słyszał chyba każdy. Było pewnym, że w tym miocie były dziki, pytanie tylko czy strzał oddany z lewej flanki był celny.
– Gratuluję koledze! Piękny dzik!
– Dziękuję, mam nadzieję że nie ostatni tego dnia.
– Nawet jeśli ostatni to mamy już króla polowania, można świętować!

W kolejnych miotach nie było jednak dzików. Było kilka saren, wiele bażantów i kaczek, ale dzik na rozkładzie był tylko jeden. Pokot nie był wcale duży, ale nikt nie miał problemów z wytypowaniem tego kto został tego dnia królem polowania. Piękny medal na szyi, złom w kapeluszu i uśmiech na twarzy.

Przewiń w dół do następnej części.

 

Zapewne wszyscy to znacie i każdy czytając te słowa ma w głowie pewien obrazek. Jedni widzą siebie, inni swoich kolegów. Są tacy którzy dzika zastąpią pięknym bykiem lub lisem. Mimo wszystko każdy z nas gdy zamknie oczy to zapewne go zobaczy, zobaczy Króla polowania. Czasem będzie to wspomnienie, a czasem wręcz przeciwnie, to nasze wyobraźnia podsunie nam wizję tego jak może wyglądać następne polowanie.

Czy jesteśmy w stanie coś zrobić aby na następnym polowaniu zbiorowym zostać królem polowania? Jeśli tak to co takiego?

Nawet najlepszy miot nie da rezultatów jeśli nie będziemy pewni swojej broni. Podstawą jest zatem przystrzelana broń.  To jednak dopiero część bo czymże jest sprawna broń bez sprawnej ręki i oka. Odwiedzamy zatem strzelnicę, trenujemy, trenujemy i jeszcze raz trenujemy. Wszystko po to, aby mieć pewność, że gdy wreszcie przyjdzie dzień pierwszej zbiorówki staniemy na wysokości zadania i może tym razem to nam przypadnie zaszczyt bycia królem polowania.

Przed samym wyjściem na łowy dbamy o to aby żadne złe moce nie przeszkodziły nam w odniesieniu sukcesu. Broń skrzętnie chowamy do pokrowca aby kobiecy dotyk lub odzież jej nie dotykały (swoją drogą ciekawe jak radzą sobie z tym nasze diany?).  Potem przychodzi czas na przysłowiowe kolanko i gotowości ruszamy na łowy.  

Gdy na odprawie przychodzi czas losowania kartek to musimy oddać nasze szczęście w ręce losu. Są jednak koła,gdzie bardzo często polujemy bez losowania. Co wtedy? Otóż wtedy sami próbujemy jakoś zająć miejsca w których wydaje się nam, że to tam pojawi się oczekiwana zwierzyna i czasem nakłaniamy prowadzącego mówiąc “to ja stanę tutaj” licząc że ten się zgodzi.

Stajemy na linii, ruchem ręki potwierdzamy naszą gotowość, rozpoczyna się pędzenie a psy zaczynają grać. Okazuje się jednak, że pomimo naszych misternych przygotowań nie mieliśmy okazji nawet zobaczyć zwierzyny w miocie. Kolejne mioty mijają a u nas wciąż cisza.

Czy jest zatem jeden skuteczny sposób na to aby zostać królem łowów? Czy może mimo naszych nawet największych starań i przygotowań przed sezonem polowań możemy nie mieć wpływu na przebieg polowania?
Przewiń w dół do następnej części. 

Swoją drogą, czy to takie ważne aby zostać królem polowania? Czy to tak naprawdę się liczy? Może jest coś o wiele bardziej istotnego?

Otóż jest!

Najważniejsze jest to że tego dnia spotykamy się razem. Razem idziemy na łowy, gratulujemy sobie sukcesów a czasem żartujemy z naszych pudeł wspominając te z poprzednich lat. Ważne jest to, że razem zasiadamy do posiłku, a potem celebrujemy łowy przy ognisku.

Za kilka dni Hubertus który będzie mniej lub bardziej świętowany w praktycznie każdym kole łowieckim. Tradycja, piękna łowiecka atmosfera, ale także czas wspominania tych którzy odeszli do krainy wiecznych łowów.

Chciałbym w tym miejscu życzyć wszystkim kolegom i koleżankom  aby zawsze pamiętali o tym co w łowiectwie jest najważniejsze. Nie pokot, nie to kto pozyskał większego odyńca, a to że tego dnia mogliśmy spotkać się razem i wspólnie spędzić ten jakże ważny dzień

A odpowiadając na pytanie – jak zostać królem polowania ? No cóż, chyba trzeba mieć trochę szczęścia!

Darz Bór!

You may also like

Select your currency
PLN Złoty polski
EUR Euro