Sezon na ekoterroryzm rozpoczęty.

by Krzysztof Turowski

Dzień 15 sierpnia to dla wielu myśliwych bardzo wyczekiwany dzień. Nic dziwnego – ten dzień to w Polsce początek sezonu na pióro. Rozpoczynamy łowy na kaczki, łyski czy gołębie grzywacze. W ślad za nami ruszają także oni – przeciwnicy łowiectwa.

ENG text below
Od jakiegoś czasu obserwujemy jak przeciwnicy łowiectwa coraz śmielej starają się uprzykrzyć życie nam myśliwym. Sezon polowań zbiorowych jeszcze się nie rozpoczął, a media już donoszą o przygotowaniach eko terrorystów, którzy zamierzają blokować także i nasze wyjścia za ptactwem.
Przewiń w dół do następnej części. 

[wvc_bigtext text=”Letnia zniżka odzieży Northern Hunting: -15%. Kod kuponu NHSUMMER.
Produkty z ciągłej wyprzedaży (kategoria SALE) nie są uwzględnione.
Promocja do 17.08.2018″ font_weight=”400″ link=”url:%2Fshop%2F|||”][wvc_bigtext text=”Northern Hunting summer discount: -15% discount for clothes. Coupon code: NHSUMMER
Outlet (sale) items not included.
Promo ends 17.08.2018. ” font_weight=”400″ link=”url:%2Fshop%2F|||”]

Problem pojawia się już na samym początku i polega na braku zrozumienia tego czym jest łowiectwo. Nasi przeciwnicy błędnie rozumują traktując łowiectwo jako sport. Ich zdaniem strzelamy dla zabawy i w swoich rozmyślaniach nie dopuszczają do siebie, że łowiectwo to planowe gospodarowanie zwierzyną zgodnie z potrzebami gospodarki narodowej i wymogami ochrony przyrody.

Nie widzą tego, że myśliwy to nie sportowiec, który wychodzi na murawę boiska i pokazuje jak dużo zwierzyny uda mu się pozyskać. Nie widzą, że myśliwy jest jak gospodarz na wsi, a obwód łowiecki jest niczym wielkie gospodarstwo. Myśliwy troszczy się o zwierzynę, od czasu do czasu polując, aby móc zjeść smaczne i zdrowe mięso.

Pamiętam jak na początku roku montowaliśmy kosze lęgowe dla kaczek (video tutaj). Powiedziałem wtedy, że przyroda zapewne odwdzięczy mi się za moją troskę o kacze lęgi i w sierpniu wyruszę na polowanie na kaczki. Otrzymałem wtedy wiadomość, że jestem hipokrytą.

Ja jednak hipokryzję widzę w zupełnie innym zachowaniu. Widzę ją w ludziach, którzy poprzestawiali przyrodę dookoła siebie w sposób taki, jaki jest im wygodny. Dziś klasyczny przeciwnik łowiectwa mieszka w mieście. Ma kota, psa lub chomika. Jeśli kot jest samcem to często bywa wykastrowany, bo inaczej mógłby smrodzić w mieszkaniu. Pies wychodzi z domu wtedy, kiedy jego pan ma na to czas najczęściej rano i wieczorem. Resztę życia spędza w czterech ścianach. Jego pan jada kurczaka czy wieprzowinę, bo nie widzi jak wygląda ich hodowla. Skoro to nie on je zabija a w markecie leży zapakowany kawałek mięsa to wszystko jest ok.

W piwnicy bloku lub przy jego wejściu zawsze stoi trutka na szczury czy myszy. Przecież szczur jest brzydki i nie może mieszkać z nim pod jednym dachem. Co innego słodka sarenka na polu, która ma takie piękne i słodkie oczka. Ona jest poza miastem, więc tak długo jak mu nie przeszkadza to wszystko jest na swoim miejscu.

Gołębie zwane są przez takich ludzi latającymi szczurami. Często odstrasza się z balkonów, parków czy dworców, bo brudzą, a w mieście ma być czysto.

W parku, czy na ogródkach działkowych nie może być komarów, bo po ich ugryzieniu swędzi skóra i uprzykrzają ludziom wieczorne życie. Dlatego systematycznie miasta za przyzwoleniem mieszkańców organizują serię oprysków przeciw wszelkim owadom latającym. Park bez komarów jest o wiele bardziej przyjaznym miejscem prawda?

Gorzej jak wieczorem do parku przyjdą dziki. Wtedy sytuacja robi się poważna, bo trzeba postawić odłownię. Miejsce dzika nie jest przecież w parku – to miejsce dla ludzi, zatem won z miasta do lasu lub na pole rolnika. Jednak to że dziki będą pasły się na ziemniakach, burakach, kukurydzy czy pszenicy to już nie ich problem. Jedzenie dziś dowiozą do domu, więc o co chodzi? Zresztą dzikie zwierzęta tak długo jak trzymają się daleko od miasta mają prawo jeść co chcą i gdzie chcą. Czyż nie?
Przewiń w dół do następnej części. 

ASLAK TEIT

ASLAK HUGIN

W parku mogą być jednak wiewiórki. Wiewiórka jest przecież śliczna. Nie to co szczur na klatce schodowej. Ona cieszy oko ekoterrorystów więc znajdzie się dla nich miejsce w ich świecie. Najlepiej jak jeszcze da się oswoić. Wtedy może liczyć na imię. Parkowa wiewiórka z imieniem to już jest coś. Gratisowo do imienia dołączany jest nowy właściciel, który najchętniej chciałby, żeby wiewiórka robiła dokładnie to co by chciał i kiedy by chciał. Gorzej tylko jeśli wiewiórka okaże się być szarym przybyszem, który zbytnio się rozmnoży i zacznie zagrażać lokalnej populacji. Wtedy czeka nas eksterminacja także tej szarej wiewiórki, która natychmiastowo przestaje być piękna, a przynajmniej nie tak piękna jak ta ruda.

Kiedy mruczek przestaje sikać w domu, chomik ku biega w swoim kółku w małej klatce, szczury zostały wytrute, gołębie nie brudzą na balkonach i dworcach, w parku nie ma już komarów a dziki zostały wywiezione daleko od miasta pora spakować mandżur i iść ratować świat przed myśliwymi.

Myśliwi zaczęli przecież polować na kaczki. Nie ważne, że jako myśliwy sam montowałem kosze lęgowe dla kaczek. Nie ważne, że w ramach koła prowadzimy gospodarkę łowiecką i pozyskamy tylko kilka kaczek, które potem zjemy. Ważne, że komuś w mieście się to nie podoba i kolejny chce ustawić wszystko pod swoje dyktando. Skoro w mieście się udało to pora zająć las i pola.

Wszystkim myśliwym życzę udanego i spokojnego sezonu polowań na pióro wolnego od eko terroryzmu.

Darz Bór

You may also like

Select your currency
EUR Euro