Zapomniane łowieckie zmory

by Krzysztof Turowski

Dzisiejsze knieje są dla myśliwych otwartą księgą. Mamy wyznaczone obwody, podziały na rejony, a o zgubieniu się nie ma mowy.

Pilnują nas wszelkiej maści programy na naszych smartfonach używające GPSa. Nawet jeśli jakimś cudem pobłądzimy to zazwyczaj kilka godzin wystarczy, aby znaleźć się w cywilizowanym świecie. Dawniej jednak wielu łowców nie wracało do swych domów.
Przewiń w dół do następnej części 

MEN - TITAN

WOMAN - FREJA

Lasy były często mroczną tajemnicą i wielu nie zapuszczało się w pewne tereny. Mówię o czasach, kiedy nie znaliśmy elektryczności, a wiele rzeczy przypisywało się istotom magicznym takim jak zjawy, duchy, gnomy czy rusałki.

Gdy ktoś zbłądził winiono za to zjawę Błędnicę. To ona sprowadzała ludzi na niewłaściwe szlaki. Omamiała podróżników i myśliwych przybierając formy świetlnej kuli, ognika czy białogłowy. Człowiek podążał za nią, aby wreszcie zgubić się w lesie i często paść ofiarą dzikich zwierząt. Ci którym udało się wymknąć przekupywali błędnicę kawałkami upolowanej zwierzyny pozostawianej na skraju lasu.

Nawet jeśli Błędnica przyjęła dar, to myśliwi mogli paść ofiarą Borowego zwanego Leszym. Ten również plątał ścieżki i straszył podróżnych pod postacią niedźwiedzia. Jednak w porównaniu do Błędnicy Leszy bywał także pomocny. Wyprowadzał ludzi z lasu i czasem potrafił oddać gospodarzowi zagubioną zwierzynę a jego dzieci ochronić przez dzikimi zwierzętami.

Zanim w legendach pojawił się Leszy lasów strzegł Lasownik który istniał jeszcze przed chrześcijaństwem. Żył wraz z małżonką na cmentarzu dzikich zwierząt w najdalszych, najbardziej skrytych zakamarkach lasu. Straszył wędrowców, mieszał ich drogi, a Ci błądzili godzinami. Ratunkiem na czary Lasownika było zastosowanie sztuczki polegającej na odwróceniu koszuli na lewą stronę lub założenie odwrotnie obuwia. Taki wędrowiec musiał wyglądać komicznie, jednak wiadomo – na czary nie ma mocnych i każdy rozumiał, że lewy but na prawej nodze ratował życie nieszczęśnika.
Przewiń w dół do następnej części.

Jeśli łowcom udało się przechytrzyć poprzednie zmory to na ich drodze mógł stanąć Lejiń. To magiczne stworzenie przypominało wielkiego dumnego jelenia lub łanię, ale nie było tym którego spotkał święty Hubert. Lejiń był zły i podstępny. Udając rannego zaciągał łowców na zgubę, potrafił udać ze topi się w bagnie, aby myśliwy chciał go wydostać i samemu utopić się w błocie. Ci, których nie dało się oszukać byli przez Lejinia brutalnie atakowani porożem. Lejiń nie oszczędzał nikogo. Nawet dzieci zbierające runo leśne nie czuły się bezpiecznie.

Na łowców czyhała jeszcze inna zła dusza zwana Dziki Myśliwy. Dziki myśliwy polował nocą ze sforą widmowych psów. Niewielu łowców wychodziło z takiego spotkania żywcem. Myśliwi bali się nocy. Ci którzy wychodzili nocą do lasy byli traktowani jako ludzie niesamowicie odważni, lub niesamowicie głupi.

Dziś lasy nie straszą już łowców, leśne zmory nikogo nie krzywdzą a dawne wierzenia odeszły w niepamięć. Ale jak wytłumaczyć to, że czasem nocą w lesie oblewa nas zimny pot a serce zaczyna szybciej bić? Czy prastare leśne duchy faktycznie odeszły w niepamięć, czy może po prostu chcą, abyśmy tak myśleli czekając na nas, kiedy nieświadomie wkroczymy do ich mrocznego świata…

Darz Bór!
Opisy pochodzą z książki Bestiariusz Słowiański Część pierwsza i druga autorstwa Witolda Vargasa i Pawła Zycha.

You may also like

Select your currency
EUR Euro