First Children’s Day
4 czerwca, 2018Hit by car
7 czerwca, 2018[vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”Bardzo dobrze pamiętam jakie rozterki miałem, kiedy jedna z użytkowniczek Instagrama napisała do mnie wiadomość: „]
„Witam serdecznie. Piszę do Pana w sprawie szopa pracza. A dokładniej szopicy. Znalazłam potrąconą na ulicy i ją zabrałam, aby pomóc. Jest w trakcie leczenia, ale okazało się, że ma pokarm, więc gdzieś są małe… Byłam dzisiaj w tym miejscu, gdzie ją znalazłam, szukałam kilka godzin w lesie, ale nic z tego nie wyszło… Może Pan się na tym zna i podpowie, jak znaleźć gniazdo młodych lub jak je nawoływać? Pozdrawiam serdecznie”
Przyznam szczerze ze nigdy nie zastanawiałem się tak długo jak tym razem, aby komuś odpisać.
Przewiń do następnej części
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”6977″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”140px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Problem z odpowiedział wynikał z faktu, że pamiętam jak jeszcze niedawno ktoś zamieścił na grupie łowieckiej pytanie o kota sąsiadów. Post mówił o kocie który namiętnie przynosi pod drzwi małe martwe zające. Było wiele różnych komentarzy.
W efekcie końcowym okazało się, że była to prowokacja, a całość służyła temu, aby wyłapać najbardziej soczyste komentarze i opublikować je na nieprzychylnych nam myśliwym stronach.
Podobnej sprawy spodziewałem się tutaj. Czegoś bardzo antyłowieckiego. Dlatego też odpowiedziałem, że ze zlokalizowaniem młodych będzie ciężko z uwagi na roślinność, skrytość tych zwierząt i że podejmuje się rzeczy praktycznie niemożliwej.
Podziękowałem za troskę o przyrodę i zwierzęta, oraz podpowiedziałem, aby zwierzę po kuracji trafiło tam, gdzie jego miejsce – czyli do lasu. Życzyłem także powodzenia przy poszukiwaniach. Miało to miejsce dokładnie 28 maja w Szczecinie.
Kilka dni temu Internet znów huczy, na szczęście nie z uwagi na moją odpowiedź, a historię pewnej potrąconej sarny. Sytuacja miała miejsce tuż po tych zdarzeniach, bo 31 maja pod Giżyckiem. Niejaka pani Judyta, która podobno dosyć mocno angażuje się w sprawy potrąconych zwierząt i bardzo dobrze zna procedury otrzymała telefon od swojego znajomego. Człowiek ten poinformował ją o potrąconym zwierzęciu. Pani wybrała się na miejsce, zastała potrąconego kozła, złapała za telefon dzwoniąc po wszelkich możliwych służbach z weterynarzem i PZŁ włącznie. Po wielu telefonach i przyjeździe policji Pani dowiedziała się, że dyżurny wydał pozwolenie na użycie broni palnej przez patrol, zapewne z uwagi na stan zwierzęcia. Post ma już prawie 6000 udostępnień i ponad 1800 komentarzy głównie atakujących policję czy domagających się interwencji prasy i telewizji.
Do tego samego postu dołączone jest zdjęcie leżącego kozła sarny w całkiem sporej plamie farby (czyli krwi w gwarze łowieckiej). Pani pisze o procedurach, czasem wręcz krzyczy, tłum żąda konsekwencji dla funkcjonariusza obrzucając go błotem. To prawda, że w niektórych powiatach istnieją procedury. Mówią o informowaniu policji, oraz pracownika urzędu gminy który to przekazuje sprawę dalej do lekarza weterynarii lub łowczego koła.
Niemniej jednak, zgodnie z Ustawą o Ochronie Zwierząt – nadrzędnym dokumentem – my jako ludzie, czyli istoty rozumne mamy obowiązek dbać o zwierzęta i nie skazywać je na niepotrzebne cierpienie. Czasem jedynym wyjściem jest coś co prawo nazywa koniecznością bezzwłocznego uśmiercenia.
Ustawa jasno mówi:
„W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej.”
Przewiń w dół do następnej części
Scroll down to the next part[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”5978″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”140px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Niestety okazuje się, że Pani, która opisała sprawę i atakuje policję nie zna tak dobrze przepisów jak jej się wydaje. Czasem naszym moralnym obowiązkiem jest skrócenie cierpienia zwierzęcia, jeśli to może żyć dalej jedynie cierpiąc i znosząc ból. Właśnie takie trudne decyzje czynią nas prawdziwymi ekologami, prawdziwymi przyjaciółmi natury i zwierząt.
Niestety takie decyzje wymagają także zimnego podejścia na aktualną sytuację i odsunięcia na bok emocji.
A co z szopem? Z relacji na Instagramie widzę, że jego stan nie był aż tak zły, aby wymagał bezzwłocznego uśmiercenia i wraca do zdrowia. Nie był to fake, bo jak zdążyłem zauważyć Pani wstawia więcej zdjęć z szopem. Mam nadzieję, że niebawem wróci do zdrowia i do natury tam, gdzie jego miejsce.
Darz Bór!
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_gallery slides_per_view=”4″ images=”6975,6973,6972,6974″][/vc_column][/vc_row]