A-Hunting We Will Go
1 marca, 2018Parenting
5 marca, 2018[vc_row][vc_column][vc_column_text]
Kiedy byłem dzieckiem, mój tata zabrał mnie po raz pierwszy na ryby . Pamiętam, jak dzień wcześniej zrobiliśmy przygotowania – kupiliśmy zanęty, przynęty, haczyki, a wieczorem zbieraliśmy rosówki które są przysmakiem ryb.
Wstaliśmy bardzo wcześnie, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy nad ujście Baryczy do Odry. Był ciepły letni poranek. Wysiedliśmy z samochodu, wzięliśmy wędki i udaliśmy się na coś, co w moich rodzinnych stronach nazywamy główką, a przez innych zwaną ostrogą. Zadanie ostrogi polega na regulacji prądu rzeki, jest też świetnym miejscem dla wędkarzy.
Na innych główkach dogasały ogniska. Mój tata wytłumaczył mi, że tam są inni wędkarze, którzy spędzili noc nad wodą, czekając na naprawdę duże ryby. Noc bowiem jest czasem okazów, ryb o których z dumą opowiada się kolegom lub za które zdobywa się medale w polskim związku wędkarskim.
Rozstawiliśmy wędki, przygotowaliśmy zanętę. Mój tata opowiedział mi jak ją prawidłowo przygotować, aby odpowiednio pracowała w wodzie i przyciągała ryby.Potem wyjął z kieszeni zapałki, nazbierał chrustu, oraz gałęzi i także nam rozpalił ognisko. Z kieszeni wyjął nóż i naostrzył kijek do pieczenia kiełbasek. Nic nie smakowało lepiej, jak kiełbaska z ogniska.
Przy samej szczycie główki, na płyciźnie co chwilę słychać było głośny plusk. Tata wytłumaczył, że to boleń – ryba, która uwielbia takie miejsca, bo tam znajdzie mniejsze ryby zwane drobnicą którymi to się żywi.
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”6015″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”140px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text]
W zatoczce usłyszałem inny plusk – “to szczupak” powiedział tata. Szybko skojarzyłem, że wiem o jakiej rybie mówi. Pokazywał mi wielkie wypreparowane głowy szczupaków w sklepie wędkarskim.
Ogniska na sąsiednich główkach przygasały. Tata widząc jak dużą radość sprawia mi ogień dokładał drewna do naszego aby nie zgasło.
Po chwili do przynęty zaczęła dobierać się ryba. Tata zaciął, a po kilku minutach w podbieraku leżał piękny leszcz. Tata pokazał mi jak wyjąć z niego haczyk, aby jak najmniej cierpiał, a następnie szybko umieścił go w siatce, która wylądowała w wodzie. Sytuacja powtórzyła się kilka razy i nawet sam złowiłem rybę!
Kiedy wracaliśmy do domu ja już pytałem taty, kiedy następnym razem pojedziemy nad Odrę i oczywiście kiedy zostaniemy na noc. Pamiętam, że zdziwiłem się bardzo, kiedy tata powiedział, że na nocne łowy jest jeszcze za wcześnie. Nie rozumiałem zbytnio, dlaczego i ciężko było mi się z tym pogodzić, ale tata dodał, że jak dorosnę to pojedziemy też na nockę.
Pokochałem wędkarstwo, a tamten dzień był jednym z najfajniejszych, jakie dziecko może spędzić. Wyjechałem na ryby z tatą, rozpaliliśmy ognisko, zjedliśmy pieczone kiełbaski, a na końcu złowiliśmy ryby, które mama przygotowała na obiad.
Kilka miesięcy później miałem już własną kartę wędkarską, brałem udział w szkolnych zawodach, a z tatą jeździłem na ryby prawie co tydzień. Jednakże na pierwszy nocny połów pojechaliśmy, gdy byłem już nastolatkiem.
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”6016″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”140px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text]
Mój tata nie był myśliwym, był za to wędkarzem, który wiedział, że może pokazać swojemu dziecku na czym polega wędkowanie. Nauczył mnie szacunku do przyrody, zwierząt i tego, skąd bierze się mięso. Nie patroszył ryb przy mnie, uznając że jako dziecko mam ciekawsze widoki, niż rybie wnętrzności.
Były to czasy, kiedy nie było Internetu i milionów ludzi, którzy mówili innym jak mają żyć, na siłę narzucając swoje, nie zawsze dobre i zdrowe standardy.
Kiedy patrzę wstecz to bardzo mocno zazdroszczę mojemu tacie, który mógł wychować mnie w szacunku do przyrody. Jako odpowiedzialny dorosły człowiek wiedział, że nie może zabrać mnie na nocne łowy, kiedy byłem za mały, czy oprawić przy mnie ryby. Pokazał mi wędkarstwo takie, jakie dziecko powinno widzieć.
Ja zostałem myśliwym. Dziś każde spotkanie z moim tatą zaczyna się od jego pytania „Jak na polowaniu?”. Rozmawiamy oglądając zdjęcia i rozpływając się nad smakiem własnoręcznie wędzonej sarniny i pasztetu z dzika.
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”6017″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”140px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text]
Obawiam się, że nie będę mógł być jak mój tata. Jako myśliwy nie będę mógł zabrać swojego syna na polowanie przez zmiany w prawie. Uważam, że dzieci, czy nastolatkowie od pewnego wieku narażeni są na o wiele gorsze widoki, chociażby w domowym zaciszu przed telewizorem, czy komputerem, niż w lesie na polowaniu, które przypomnę – wcale nie musi zakończyć się strzałem do zwierzęcia. Żaden rodzic nie chce skrzywdzić psychiki własnego dziecka.
Ludzie myślą, że jako myśliwy jestem bestią, która tylko czeka, żeby zabić każde napotkane zwierzę Mówią to nosząc skórzane paski, buty, czy jedząc schabowego na swoich skórzanych kanapach.
Nie pociągnąłbym przy dziecku za spust, nie kazałbym patroszyć dziecku dzika, ani patrzeć jak ja to robię. Jestem dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, takim jak mój tata, który już nie może się doczekać, żeby ze mną pojechać na polowanie. Chcę sam decydować czy i kiedy zabrać syna na łowy.
Jestem przeciwny zmianom w polskim prawie łowieckim które zabronią polowania z dziećmi do 18 lat.
Darz Bór!
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]