What a nonsense!
22 października, 2018Die!
26 października, 2018[vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”Wczorajszy wieczór upływał powoli. Po skończonym polowaniu siedziałem z rodziną w salonie a tu nagle, w TV, w Faktach TVN pojawia się hasło „Legalizacji polowań z łukiem domaga się Polski Związek Łowiectwa” i jak się domyślacie już od pierwszych chwil materiał nie niesie pozytywnego przekazu.”]
„Łucznicy chcą wrócić do lasów i polować na przykład na dziki, a do tej krwawej zabawy zaprosić dzieci. W lesie albo w mieście”.
Po chwili mamy krótkie wprowadzenie, pojawia się kolega łucznik i informację ilu łuczników mamy w kraju. Potem sprawy idą w dziwnym kierunku, cytując „Obrońcy zwierząt ujawnili właśnie pismo PZL do Ministra Środowiska z propozycją zmian w prawie” po czym pojawia się zdjęcie facebookowego wpisu naszego kolegi myśliwego.
Nie wiem jakie pismo mieliby ujawniać ekolodzy, bo nic takiego nie miało miejsca.
Przewiń w dół do następnej części.
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7467″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Następnie pojawia się hasło „Legalizacja Polowań z łukiem budzi najwięcej kontrowersji”. Po czym widzimy jednego z redaktorów portalu Oko Press, na którego antyłowiecki tekst także powołuje się telewizja i mówi „Nawet 50% zwierząt, na które się poluje z łuku to są tzw. postrzałki mówiąc językiem łowieckim, czyli zwierzęta które zostały ranne i przeżyły polowanie” a jeden z pseudo ekologów żartobliwie dodaje „Chcemy Robin Hoodów, Indian i polowania z łukiem”. Oczywiście w międzyczasie niby dla równowagi pojawiają się koledzy łucznicy, ministrowie, ASF i dziki. Gdybym nie miał wiedzy o tym jak funkcjonuje łowiectwo i o czym mowa w nowym projekcie ustawie, to po tym co zobaczyłem popukałbym się w głowę i powiedziałbym, że tym myśliwym znowu odwaliło!
Na szczęście wiem czym jest łowiectwo, czytałem projekt ustawy i pomimo tego, że nie jestem łucznikiem, to doskonale rozumiem o czym mówią koledzy łucznicy i dlaczego polowanie z łukiem nie jest takie straszne jak media i pseudoekolodzy starają się nam wmówić.
Zanim jednak o łucznictwie to chciałbym na chwilę zatrzymać się przy 50% postrzałków, o których mówi pan pseudo redaktor ekolog. Nie wiem skąd te dane i skąd takie statystyki. Czy ktokolwiek kiedykolwiek zliczył pozyskaną zwierzynę i powiedziało konkretnych liczbach? Zapewne nie, więc może warto było by podawać sprawdzone informacje a nie brednie wyssane z palca. Równie dobrze można powiedzieć, że 50% kręgów w zbożu robią pijani a nie kosmici i byłby to ten sam poziom absurdu dziennikarskiego fachu
Szczególnie że akurat w Europie, na terenach wielkich miast łucznicy działają bardzo prężnie. Przykładem może być Hiszpański Madryt, gdzie od 2012 roku trwa akcja redukcji populacji dzika, który z uwagi na swą liczebność był sprawcą częstych ataków na ludzi i wielu wypadków komunikacyjnych. Dodatkowo miejskie dziki przenosiły wiele chorób zakaźnych.
Dlaczego w Madrycie wybór padł na łuczników? Łuk jest bezpieczny – nie ma kuli która rykoszetuje, a sam łuk z uwagi na to, że jest załadowany tylko wtedy, gdy cięciwa jest naciągnięta eliminuje ryzyko przypadkowego wystrzału.
Odległość strzału nie przekracza 30 metrów, a większość strzałów oddawanych jest z o wiele mniejszej odległości. Polujący z łukiem na miejsca zasiadek wybierają drzewa, więc tak wystrzelona strzałą nie stanowi dla nikogo zagrożenia.
Tak naprawdę nawet jeśli nieopodal w parku będzie spacerowała rodzina z dziećmi to żadne z nich nie zobaczy, ani nie usłyszy tego, że nieopodal myśliwy z łukiem oddał strzał. Mogą usłyszeć świst strzały, lub odgłos zwierzyny uchodzącej na kilka metrów, ale jestem bardziej niż pewny, że nie połączą tego z polowaniem. Taka redukcja zwierzyny w mieście ma bardzo wysoki poziom akceptacji społecznej.
O sukcesie Madryckiego podejścia może świadczyć to, że udało się znacznie zredukować populację miejskich dzików, a dzięki dużej presji łowieckiej zwierzęta inwazyjne zaczęły omijać miasto szerokim łukiem. Potwierdza to oficjalny komunikat, który wydały władzę Hiszpanii poszerzając projekt na kolejne duże aglomeracje. W ślad za Madrytem ruszyły kolejne Europejskie kraje i coraz więcej państw rozważa, lub już wprowadziło możliwość polowania z łukiem. Ile z pozyskanych dzików było postrzałkami? Pewnie żaden, ale są tacy co wiedzą lepiej.
Przewiń w dół do następnej części.
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”6242″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]
Mimo tego opinia publiczna usłyszała po raz kolejny – „krwawy sport”, „problem z bezpieczeństwem”, „zagrożenie życia i zdrowia”.
Zapewne pseudo ekologom o wiele bardziej odpowiadało by wykładanie w miastach trutki na szczury takiej, jaka znajduje się w piwnicach ich bloków. Działanie trutki na szczury jest długie, powoduje krwotok wewnętrzny i powolną, długą i bolesną śmierć zwierzęcia, bo zawarty w trutce środek działa przeciwkrzepliwie. Nie przeszkadzają im takie środki w piwnicach, więc w parkach może też nie będzie.
Dla nich pewnie taki sposób jest lepszy niż pewny i etyczny strzał z łuku oddany z niewielkiej odległości, po którym zwierzyna uchodzi kilka kroków, z nieznacznie podniesionym poziomem hormonów stresu (i owszem, są badania które potwierdzają ten stan.)
Trzymam kciuki za kolegów łuczników, bo wiem, że spędzają masę czasu i pieniędzy na szkolenia czy wyjazdy za granicę, aby móc realizować swoją pasję.
A kilku redaktorów odsyłam do kodeksu etyki który zaczyna się od takiego zdania „- zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różno-rodnych opinii, a także umożliwianie udziału w debacie publicznej”.
Ostatnio bowiem zapominają o bezstronności i rzetelności.
Darz Bór!
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row]