Pointing dogs – truths and myths of good work with a dog
28 września, 2018I lost my friend
1 października, 2018[vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”Anie Karniewską poznałem na jednym z polowań zbiorowych w naszym kole, na które przyjechała ze swoimi wyżłami. Już na pierwszy rzut oka widać było, że mamy do czynienia ze świetnie ułożonymi psami. „]
W każdym z siedmiu miotów widać było pięknie pracujące psy oraz szczególną więź z menerem. Zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłem skontaktować się z Anią i podpytać trochę więcej o jej wyżły obalając przy okazji trochę mitów dowiadując się wielu ciekawych i często zaskakujących faktów.
Przewiń w dół do następnej części.
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7426″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”PO NITCE DO KŁĘBKA / MOVE UP THE LADDER”]
Ania swoją profesjonalną przygodę z hodowlą zaczynała od bulterierów, jednak od zawsze podobały się jej wyżły. Szczególnie miejsce w jej sercu znalazły rasy wyżłów węgierskich krótkowłosych oraz Bracco Italiano czyli wyżeł włoski krótkowłosy. Poza samymi wyżłami węgierskimi i włoskimi dodam, że Ania opiekuje się także trzema gończymi, w Tym bardziej należy docenić fakt, że znalazła czas na rozmowę i podzielenie się swoimi przemyśleniami.
Ania jest praktykiem, więc jeśli w jej domu pojawił się wyżeł to było to oczywiste, że będzie pracować na polu i w wodzie. Od słowa do czynu i tak oto psy oraz Ania zawitały w łowieckim świecie. Ale jak układać psy myśliwskie, kiedy nie jest się myśliwym?
Wyjścia są dwa. Pierwszym wyjściem jest staż, przy czym wciąż jesteśmy zdani na siebie, a to kiedy pies będzie mógł pracować zależy od częstotliwości polowań naszego opiekuna. Dobre, jeśli nie mamy innych możliwości.
Drugim wyjściem jest trening pod okiem doświadczonego, polującego menera. Takim człowiekiem jest chociażby Tomasz Wiński www.slavinja.pl, którego również i ja poznałem przy okazji innego polowania w naszym kole.
Wyszkolenie psa od podstaw to czynność, która trwa bardzo długo. Na samym początku pracował z psami tylko Tomek. Sam pies wymaga jednak pojawienia się współpracującego z nim opiekuna, stąd duża część pracy podczas szkolenia leżała także po stronie Ani.
Może zabrzmi to dziwnie, ale najpierw układa się psa a następnie człowieka, aby ten umiał z nim współpracować.
Nawet najlepszy trening powtarzany w ten sam sposób w pewnym momencie znudzi psa. Dlatego pracę zaczyna się małymi krokami często zmieniając otoczenie. Młody pies nie będzie w stanie pracować po kilka godzin, bo szybko się wypali. Ile łącznie trwa naprawdę dobry trening? Otóż Ania podsumowała, że ilość pracy, którą włożyła można śmiało podsumować do 600 godzin.
Przewiń w dół do następnej części
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7428″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”ROZMROŻONA KACZKA / UNFROZEN DUCK”]
Pierwsze kroki psa w aporcie z prawdziwą zwierzyną odbywają się na tak zwanym rozmrożonym ptaku – np. kaczce. Pies opanowuje sztukę aportu i teoretycznie jest gotów do pracy, bowiem zdawało by się, że kaczka to kaczka, ale prawdziwe polowanie to zupełnie inna rzeczywistość.
Pozyskana kaczka jest inna – ciepła, pofarbowana. Niewyszkolony pies nie do końca wie jak ma się zachować z taką zdobyczą, stąd często pojawiają się problemy z memłaniem czy narzynaniem. Dodatkowo pies może mieć tendencje do bycia grabarzem więc pierwsze prawdziwe polowanie to dla niedoświadczonego menera ogromne wyzwanie. Mówi się, że o wiele łatwiej jest nauczyć czegoś psa niż go tego oduczyć, stąd obecność profesjonalnego szkoleniowca jest nieoceniona.
Ania zwróciła uwagę na to, że początki faktycznie są ciężkie, bo pies o wiele chętniej będzie pracował ze szkoleniowcem, z którym trenował, niż z własnym opiekunem który wciąż się go uczy. Pierwsze momenty są szczególnie trudne, jeśli pies nie wyrobił sobie wcześniej więzi z właścicielem, bo ten z nim w ogóle nie pracował.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której pies siedzi na co dzień w kojcu. Dostaje swoją miskę, czasem ktoś się z nim pobawi, ale generalnie nie ma wobec niego zbyt dużych wymagań. Następnie jedzie na szkolenie, na którym dużo się dzieje, jest zabawa, jest praca, jest wszystko to do czego ten pies został stworzony. Piękne postępy, piękne zachowanie, aby potem wrócić do kojca. Nawet jeśli od czasu do czasu pojawi się wyjście na łowy, to taki pies nigdy nie da z siebie tyle co na szkoleniu, gdzie ciągle był w centrum wydarzeń.
Samo szkolenie nie jest jednak tym, co decyduje o pracy psa. Pierwsze kroki stawiamy bowiem w domu nauczając podstaw posłuszeństwa jeszcze na długo przed szkoleniem łowieckim. Nawet taka czynność jak respektowanie zwierzyny może sprawić duży problem i będzie zależała od tego czy pies będzie nauczony komend waruj, zostań czy wracaj. Prawdziwe polowanie to nie jest to nauka rzucania piłeczką, a faktyczna ciężka i wymagająca praca w łowisku.
Konkurencje sportowe które imitujące polowanie nigdy nie będą w stanie dorównać konkursom i próbom pracy psów polujących. Imitacja nigdy nie będzie tym co praca ze zwierzyną. Ania niejednokrotnie podkreślała, że praca psa myśliwskiego to bardzo duże zbliżenie do pierwotnych instynktów, bowiem wystawienie zwierzyny czy przyniesienie zbarczonego ptaka może być potraktowane jak zdobycie pokarmu.
O sukcesie decyduje także łowisko i Ania przytoczyła przykład z bażantami. Otóż popularny jest mit, że pies wyszkoli się na polowaniu. Faktycznie, kiedyś było o wiele prościej szkolić psa w terenie z dużą ilością bażanta, gdy ten miał dostęp do łowiska z dużą ilością zwierzyny. Pies wraz z menerem mogli analizować sytuację podczas samego polowania.
Aktualnie w łowiskach nie ma takiego stanu zwierzyny drobnej, a jeśli w trakcie wyjścia pies nie spotka bażanta to nie ma się jak uczyć. Dlatego należy uczyć psa na zwierzynie wykładanej zanim pójdzie się z nim w łowisko na polowanie. Dzięki temu możemy mieć lepszą kontrolę nad tym co robi. Oczywiście nie da się wykreować każdej sytuacji która może mieć miejsce na polowaniu, ale tu wracamy do początków – im lepszy apel i posłuszeństwo, im więcej nowych sytuacji treningowych, tym polowanie z psem przyjemniejsze a nasza kontrola nad nim większa.
Przewiń w dół do następnej części
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7425″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”MIEJSKI SPACERNIAK / CITY WALK”]
Zgodnie z wyliczeniami Ani Ilość psów rasy Bracco italiano w Polsce z ukończonymi konkursami można policzyć na palcach jednej ręki, przy czym ich liczebność w naszym kraju można oszacować na około 500 sztuk. To mniej niż 1%. Cała reszta ląduje na kanapach obok takich psów jak setery . Nawet jeśli na początku mają predyspozycje to bycia psami myśliwskimi to są one często tłumione.
Przykład – wyżeł trafia do dużego miasta, wychodząc na spacer będzie wystawiał każdego napotkanego gołębia, bo przecież jest na polowaniu! On poluje! Chce się bawić, wystawiać, aportować, a dostaje burę, bo nie zachowuje się tak jak powinien. Ma iść grzecznie przy nodze a nie szaleć za ptakami.
To tak, jakby karcić nowofundlanda za to, że wskoczył do wody ratować tonącego. Zakazując im takiego zachowania czy karcąc za nie pozbawiamy je radości z życia.
Ania zwróciła także uwagę na pewien istotny fakt. Okazuje się, że ciężko jest mówić o prawdziwym szkoleniu w momencie, kiedy nie jest się myśliwym. Ania zna bardzo wiele osób, które są myśliwymi właśnie z uwagi na to, że kochają psy myśliwskie.
Nawet na grupach dedykowanych psom myśliwskim pojawia się coraz większy hejt i brak zrozumienia tego, że pies myśliwski powinien polować. Idealnym przykładem będzie historia powstania grupy „Robotna siódemka”. Grupa, która jest efektem fali hejtu jaki otrzymali ludzie pracujący z wyżłami za publikowanie wpisów czy zdjęć z wyżłami z polowań. Czarę goryczy przelała sławetna skórka zajęcza.
Otóż pewnego dnia ktoś na grupie napisał, że ma dostęp do zajęczych skórek, które wręcz idealnie nadają się do aportów. Grupa dla posiadaczy wyżłów pracujących i wpis o skórkach do aportu – wszystko gra. Okazuje się jednak, że był to wpis za który człowiek ten prawie został ukrzyżowany.
Normalni ludzie stwierdzili, że chyba pora się pożegnać i tak powstała nowa grupa – „Robotna siódemka” w której szanuje się ciężką pracę psów i docenia ich wkład w łowiectwo.
Przewiń w dół do następnej części
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row equal_height=”” background_type=”image” background_img=”7429″ background_effect=”parallax” shift_y=”0″ z_index=”0″][vc_column][vc_empty_space height=”180px”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text title=”DLA KOGO WYŻEŁ? / Who can have a pointing dog? „]
Na koniec zapytałem wprost – komu poleciła by wyżła. Ania uśmiechnęła się i powiedziała, że wyżła można polecić każdemu jako psa wszechstronnego zarówno do polowań na pióro jak i do polowań zbiorowych na dzika. Widziałem nawet filmy z Niemiec, na którym widać pracę wyżła szorstkiego z dzikiem.
Myśliwi z Niemiec przewijali się także kilkukrotnie w wypowiedziach Ani. Szorstkie robią tam konkurs dzikarzy, dochodzą postrzałki, przynoszą lisy. Potrafią być wszechstronne, aczkolwiek wymaga to jeszcze więcej pracy.
Wyżły nie będą pracowały jak gończe, bo nie są gończymi, nie będą pracowały jak norowce, ale będą w stanie spełnić oczekiwania myśliwego, który może pozwolić sobie na posiadanie tylko jednego psa.
Chciałem też dowiedzieć się czy Ania ma jakąś radę dla każdego kto myśli o wyżłach.
Ma, oto ona:
„Tak naprawdę, żeby mieć dobrego psa, trzeba najpierw zobaczyć dobrego psa w pracy, bowiem, jak powiedział jeden z lepszych szkoleniowców wyżłów w Polsce – to co dla jednych jest sufitem, dla innych jest podłogą. Pamiętaj też, że największym problemem w szkoleniu psa jest człowiek. Istotne jest też to, że sam rodowód to nie wszystko, daje gwarancję pochodzenia, ale do pełni szczęścia potrzebna jest jeszcze ciężka praca”
Darz Bór
[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_wp_text]Ten tekst nie powstał by gdyby nie bardzo długa rozmowa z Anią Karniewską, która prowadzi psy myśliwskie w hodowli Anivellen.
http://www.anivellen.com/
http://www.gonczy-polski.com
Zdjęcia
– Dominika Krysiak – Fotoanimado
– Krzysztof Turowski – Turowski Krzysztof Hunting / EKT Project
Psy
BRAVA VENATOR D’URSUS
– Polish Champion
– Hungarian Junior Champion
– Hungarian Junior Club Winner
– Best of Breed
– Best of Opposite Sex
NÁDORPUSZTAI CUKOR
– Best Junior
– Youth Winner
– Best of Breed
– Best of Group IV[/vc_wp_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/uUycY2QMLJk”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=3wTJ5uz-7aw”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/JdzjeDeyefw”][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=OVyMdQ7G4X8″][/vc_column][/vc_row]